Test Honda HR-V – wygodna, oszczędna, dobrze wyceniona

Po prawie 2 miesiącach spędzonych we wszelkiej maści elektrykach, przetestowaliśmy w końcu auto wyposażone w silnik spalinowy! Mamy jednak 2022 rok, więc raczej ciężko byłoby trafić na coś, czego nie objęła elektryfikacja. Na szczęście Honda podchodzi do tematu na spokojnie – nie zarzuciła klientów autami elektrycznymi i w tej chwili stawia na porządne hybrydy. Czy model HR-V jest jednym z nich? Przekonajmy się.
Test Honda HR-V – wygodna, oszczędna, dobrze wyceniona

W swojej klasie Honda HR-V jest dosyć kompaktowa

Słyszałam sporo narzekania na wygląd HR-V i, mówiąc szczerze, nie jestem w stanie pojąć tego hejtu. Czy jest podobna do innych przedstawicieli swojego segmentu? Tak, jej sylwetka jest do nich podobna. Normalnie niesamowite odkrycie. Jak mawiają na konferencjach Apple’a : AMEJZING. Do tego żelazna logika. „HR-V jest bardzo podobna do auta X. Strasznie brzydka jest. Ale auto X jest ładne”. Jak to skomentować, zachowując kulturę wypowiedzi?

Mnie się HR-V bardzo spodobała. Jak na crossovera (a może małego SUV-a?) przystało, jej wymiary nie przytłaczają, ale potrafi wygodnie pomieścić 4-osobową rodzinę. 434 cm długości i 203 cm szerokości (187 cm ze złożonymi lusterkami) sprawiają, że nie będziecie się zastanawiać, czy zmieścicie się między liniami na parkingu lub na wąskich uliczkach, mijając przy okazji mistrzów parkowania na ulicy, daleko od krawężnika. 

Wszystko to jest zgrabnie opakowane. Mamy tutaj proste linie, delikatne przetłoczenia, smukłe lampy i delikatnie zadarty tyłek. Żadnych szaleństw i udziwnień, ten samochód wygląda przyjemnie dzisiaj i nie będzie wzbudzał śmieszności za 10 lat, czego niestety nie można powiedzieć o niektórych przedstawicielach jego konkurencji.

Jedyna rzecz, którą naprawdę warto byłoby poprawić, jest dostępna paleta kolorów. Poza czerwonym metalikiem jest trochę mdło, warto byłoby to nieco urozmaicić.

Czytaj też: Test Mini Cooper SE. Dwa razy modnie, bo to elektryczne Mini

Nowoczesna Honda wygląda tak

Arkadiusz Dziermański

Wnętrze Hondy HR-V to już ta nowsza Honda. Wygląda o wiele nowocześniej niż wyraźnie przestarzały CR-V i może nie aż tak futurystycznie jak nowy Civic, ale zdecydowanie jest tu bardzo ładnie. Może nie aż tak funkcjonalnie jak w Jazzie, gdzie mamy ogrom schowków i przydatnych półeczek.

W oczy rzuca się od razu kilka elementów, tworzących bardzo zgrabną, spójną całość. Ekran jest bardzo ładnie wkomponowany w deskę rozdzielczą, a jego obramowanie bardzo sprytnie tworzy efekt bezramkowości. Dzięki czemu jest bardzo efektowny.

Dźwignia zmiany biegów jest otoczona taką pół-ramką, która wyraźnie oddziela część kierowcy od pasażera. Tutaj mamy też świetny, matowy plastik. Nie zbiera zabrudzeń, odcisków palców, a do tego jest bardzo efektowny. Da się bez piano black? Da się! W tym miejscu znajdziemy też opcjonalna ładowarkę indukcyjną dwa porty USB – jeden tylko do ładowania, drugi do podłączenia smartfonu oraz przydatną półkę.

Pokrętła sterowania klimatyzacją wyglądają nowocześnie. Niezmiennie uważam, że to o wiele wygodniejsze rozwiązanie niż całkowite przeniesienie tego elementu na ekran lub obłożenie go polami dotykowymi. Warto też tutaj wspomnieć o samych nawiewach, przy których mamy pokrętła regulujące sposób nawiewu – prosty lub rozproszony oraz pozwalające całkowicie zamknąć nawiew.

Nie sposób też przejść obojętnie obok ciekawie umieszczonych głośników wysokotonowych, które powędrowały na przednie słupki.

Wykonanie stoi na bardzo dobrym poziomie. Plastiki są dobrze spasowane, nic tutaj nie trzeszczy, nie ma tu żadnych zbędnych elementów. Jest bardzo wygodnie i funkcjonalnie.

Nie wszystko jest jednak idealnie. Jak można zauważyć z zewnątrz, Honda HR-V ma dosyć niskie nadwozie i czuć to we wnętrzu. Niedawno przymierzali się do niej znajomi i potencjalny kierowca o wzroście ok 190 cm miał głowę wciśniętą w sufit. Co ciekawe, z tyłu tego problemu nie ma, ale z przodu siedzi się stosunkowo wysoko i nie ma tu regulacji wysokości siedziska fotela. Dlatego też, jeśli jesteś osobą wysoką, nie kupuj HR-V w ciemno. Najpierw sprawdź, czy się do niej zmieścisz.

Czytaj też: Test Volkswagen ID.5 – elektryczny plan Volkswagena

Magic Seats i różne warianty załadunku

Bagażnik Hondy HR-V na pierwszy rzut oka wygląda skromnie. Producent mówi o 320 litrach, wliczając to schowek pod podłogą. Dalej mamy 972 litrów po złożeniu siedzeń i załadowaniu do linii okien oraz 1 290 litrów pakując bagaże po sam dach.

Muszę jednak przyznać, że dziwią mnie te liczby. Tak kompletnie na oko dałbym tu minimum 500 litrów lekką ręką. Ogółem, przewiezienie dużych zakupów czy walizek nie stanowi żadnego problemu.

Honda HR-V oferuje bardzo sprytne rozwiązanie nazwane Magic Seats. Tylna kanapa, dzielona w proporcjach 60/40, składa się na różne sposoby. Przede wszystkim, siedzenia można położyć. Od razu automatycznie składają się idealnie na płasko.

Druga opcja pozwala na podniesienie siedziska do poziomu oparcia. Ciężko to tłumaczyć, polecam zdjęcia. Taki sposób aranżacji przestrzeni pozwala wygodnie przewozić przedmioty, które np. nie powinny przesuwać się w bagażniku. Można tak też wozić zwierzęta bez obaw, że zniszczą tapicerkę. Co tylko przyjdzie Wam do głowy.

Ogółem z tyłu jest dużo miejsca. Można tu bardzo wygodnie podróżować, choć raczej w cztery osoby. Środkowe siedzenie jest wybitnie twarde i niewygodne. Opcjonalnie pasażerowie z tyłu mogą mieć dostęp do dwóch portów USB, które znajdują się na tunelu środkowym.

Czytaj też: Test Suzuki Across, czyli RAV4 z innym znaczkiem. Zwinny, wygodny, ale woła o więcej nowoczesności

Proste i funkcjonalne multimedia

Honda ma w swoich nowszych modelach bardzo przyjazny interfejs. Nieco oszczędny graficznie, ale bardzo spójny, prosty w obsłudze i przyjemny dla oczu. Przeskok względem aktualnie dostępnego wariantu CR-V jest ogromny. Dotyk na ekranie działa wzorowo, nie można narzekać na szybkość działania interfejsu. Można by się przyczepić jedynie do tego, że przycisk cofania jest fizyczny i czasami brakuje go na ekranie.

Auto początkowo kapryśnie reagowało na próby podłączenia smartfonu w ramach Android Auto, ale mogła to być wina użytego kabla. Ogółem, działa, przewodowo i bez zarzutów.

Choć na pierwszy rzut oka czasami tego nie widać, za kierownicą mamy fizyczny prędkościomierz i ekran po lewej. Pod odpowiednim kątem, kiedy w ekran nie odznacza się w np. silniejszym świetle, można pomyśleć, że zajmuje całą dostępną powierzchnię. Do dyspozycji mamy kilka różnych widoków, pokazujących np. statystyki pracy, przepływ energii, czy aktualne zużycie paliwa. Do tego kilka prostych ustawień, dotyczących m.in. asystentów jazdy. Ogółem jest bardzo prosto, czytelnie i intuicyjnie.

Czytaj też: Test Ford Kuga PHEV. Ładny, duży i oszczędny

Nagłośnienie jest bardzo przyzwoite. Nie jest sygnowane żadną modną marką, ale mamy do dyspozycji sporo głośników, w tym dedykowany subwoofer i wygodny equalizer pozwalający dostosować dźwięk pod nasze preferencje. W połączeniu z przyzwoicie wygłuszonym wnętrzem można się całkiem wygodnie zatopić w muzykę. O ile za mocno nie będziemy dociskać hałaśliwego silnika.

Pochwalić trzeba kamerę cofania. W dzień nie wyróżnia się niczym szczególny. Oferuje solidny, szeroki widok, do perspektywy którego łatwo można się przyzwyczaić. Ciekawostką jest widok w nocy. Mam wrażenie, że obraz specjalnie jest wtedy wyprany z kolorów, żeby zaoferować lepszą widoczność i to się świetnie sprawdza.

Czytaj też: Test Renault Arkana E-Tech. Więcej niż 24 godziny z hybrydą Renault

Honda HR-V to oszczędna hybryda

Sylwia Januszkiewicz

Model HR-V jest kolejnym przedstawicielem aut typu HEV (Hybrid Electric Vehicle) japońskiego producenta. Jeśli ktoś jeszcze nie wie, co to oznacza: naszego crossovera napędzają dwa silniki. Wolnossący silnik spalinowy o pojemności 1.5 l, mocy 107 KM przy 6000-6400 obr./min. i maksymalnym momencie obrotowym 131 Nm przy 4500-5000 obr./min. Wspomaga go jednostka elektryczna o mocy 131 KM i 253 Nm momentu obrotowego. Według producenta ta kombinacja oddaje do dyspozycji kierowcy moc rzędu 131 KM i

Jak to działa w praktyce? Sprawa jest prosta. HR-V wykorzystuje prąd podczas ruszania, sporej części jazdy i przyspieszania. Silnik spalinowy pracuje, ale głównie jako generator prądu, a napędem jest jednostka elektryczna. Chyba że nagle potrzebujemy wyższe mocy, wtedy dołączy się jako motor napędowy. Jazda wyłącznie na silniku spalinowym odbywa się podczas pokonywania trasy ze stałą, wysoką prędkością. Kiedy chcemy wówczas dodatkowo przyśpieszyć, po wciśnięciu gazu auto dostaje strzał z silnika elektrycznego. Honda chwali się tutaj technologią rodem z Formuły 1 i faktycznie, zasada działania jest taka sama. Ogółem, hybryda Hondy działa w zasadzie odwrotnie, niż innego tego typu konstrukcje obecne na rynku.

Jakie przełożenie ma to na zużycie paliwa?

Honda zdążyła nas przyzwyczaić do tego, że robi porządne hybrydy. Takie, które potrafią człowieka uszczęśliwić za każdym razem, gdy sprawdza spalanie. Nie inaczej jest w przypadku HR-V. W mieście, przy spokojnej (ale nie ślimaczej) jeździe spalała 5,4 l/100 km. Kiedy bardzo zależało mi na czasie i musiałam ją porządnie przegonić, spalanie zatrzymało się na 5,8 l/100 km. Podczas poruszania się po drogach krajowych z ograniczeniem do 90 km/h, spalanie wyniosło 4,6 l/100 km, a na autostradzie odpowiednio 6,5 l/100 km podczas jazdy z wykorzystaniem tempomatu ustawionego na 120 km/h i 7,4 l/100 km bez tempomatu, kiedy utrzymywałam zakres prędkości w okolicach 120-140 km/h.

Chyba nie muszę nikogo zapewniać, że te wartości są co najmniej zadowalające, prawda?

Czytaj też: Test Honda CR-V e:HEV. Nieziemsko wygodna, ale przydałoby się więcej nowoczesności

Honda HR-V nie jest jednak autem oferującym rażenia rodem z Formuły 1. Jeśli się spieszycie, musicie się przyzwyczaić do tego, że HR-V trzeba porządnie przycisnąć, aby zmusić ją do dynamiki. 10,6s, jakie zajmuje jej przyspieszenie 0-100 km/h jest więc okupione porządnym wyciem silnika. Przyznaję – dźwięk ten jest przyjemny dla ucha, ale nie każdemu może to odpowiadać.

Tak samo jak nie każdemu może odpowiadać dosyć twarde zawieszenie. Dzięki niemu HR-V, jak na crossovera, bardzo ładnie trzyma się drogi, jednak długie wycieczki po drogach wątpliwej jakości mogą Wam dać w kość. Niech nie zwiedzie Was stosunkowo duży prześwit.

Czytaj też: Test Mercedes EQS 450+. Wzorowe auto elektryczne, ale czy dalej limuzyna?

Uczciwa wycena

Do wyboru mamy 3 warianty wyposażenia: Elegance za 134 000 zł, Advance za 145 000 zł i Advance Style za 159 500 zł. Warto tutaj zwrócić uwagę na kilka rzeczy:

1. Niezależnie od tego, który wariant wybierzecie, macie do czynienia z dokładnie tym samym układem hybrydowym (moc, moment obrotowy, etc.), zawieszeniem, automatyczną skrzynią biegów, masą, czy nawet pojemnością bagażnika. Różnią się wyłącznie wyposażeniem.

2. Jeśli zależy Wam na bezpieczeństwie, uspokajam. Poza systemem monitorującym martwe pole i systemem ostrzegającym o zbliżającym się pojeździe podczas cofania (dostępne od wersji Advance), wszystkie wersje wyposażono we wszelkie zabezpieczenia jakie Honda oferuje w tym modelu. Przyznaję, jeśli na dzień dobry płaci się ponad 130 000 zł, element tak istotny jak system monitorujący martwe pole powinien być standardem. Szkoda, że tego zabrakło, ale muszę przyznać, że Honda mimo wszystko zadbała o bezpieczeństwo kierowcy i pasażerów, wyposażając wszystkie warianty w systemy bezpieczeństwa Honda SENSING, które obejmują m.in. system utrzymywania w pasie ruchu, system ostrzegania i zapobiegania o zjeżdżaniu z pasa ruchu, adaptacyjny tempomat, czy system alarmowy E-Call. Poza tym mamy oczywiście standard – komplet poduszek powietrznych z kurtynami, ABS, EBD (elektroniczny rozdział siły hamowania), VSA (kontrola stabilności jazdy), czy ESS (system ostrzegania o awaryjnym hamowaniu).

3. Różnice między wersją Advance i Advance Style są, jak sama nazwa wskazuje, czysto stylistyczne. Ciekawych szczegółów odsyłam do katalogu, ale zapewniam, że w kwestiach użytkowych nie ma między tymi liniami większych różnic. Najbardziej istotna, jaką znalazłam, to relingi dachowe dostępne wyłącznie w droższej wersji i dodatkowe akcenty kolorystyczne. W tym trzy paski na grillu prawie jak w M-Pakiecie.

Czytaj też: Test SsangYong Tivoli. Tani obciach? Te czasy dawno minęły

Nie rozumiem narzekania na Hondę HR-V

Arkadiusz Dziermański

Zazwyczaj nie patrzę, co inni pisali o testowanych przez nas autach, ale przy HR-V zrobiłem wyjątek. I co tu dużo mówić – nie ogarniam. Kwestie wizualne to wyłącznie kwestia gustu i tutaj faktycznie, również po zamieszczeniu na Twitterze zdjęć dostawałem raczej negatywne opinie na temat wyglądu zewnętrznego auta.

Za to kompletnie nie rozumiem branżowego narzekania. Przede wszystkim na spalanie. HR-V trzeba bardzo mocno piłować, żeby w mieście przekroczyć 6l/100 km. Tak jak za nic nie ogarniam narzekania na ceny. A już szczytem szczytów było zdanie mówiące, że w cenie HR-V można kupić porządnie wyposażonego elektryka. Bez komentarza.

W naszej opinii Honda HR-V to bardzo wygodne auto, które sprawdzi się zarówno w mieście, jak i podczas dłuższych wypadów. Solidnie zbudowane, oszczędne, z ciekawie rozwiązanym tematem dodatkowej przestrzeni załadunkowej. Do tego wbrew niektórym opiniom, zdecydowanie polecamy ją w kategorii cena/jakość.